Z cyklu: 50-lecie Szkoły Podstawowej w Tymbarku. Podróż sentymentalna… 
…czyli krótkie wspomnienia nauczycieli...............

 

Pani Kazimiera Pawlik:

„W Szkole Podstawowej w Tymbarku pracowałam w latach 1982-2000. Uczyłam klasy I-III. Byłam bardzo zaangażowana w swoją pracę z dziećmi. Szczególnie miło wspominam szkolne wycieczki moich wychowanków do Zakopanego. Wspólnie zwiedzaliśmy Zakopane i okolice, a wyprawy te trwały nawet dwa lub trzy dni. Wiele radości sprawiały mi także wycieczki po naszej okolicy: Łopieniu, Paproci i Zęzowie, gdzie wspólnie z uczniami spędzaliśmy czas przy ogniskach i dobrej zabawie. Nawiązałam kontakt ze Szkołą w Dobrej i te chwile także wspominam bardzo ciepło. Moi uczniowie zapraszali uczniów tamtejszej szkoły na wieczorki i przedstawienia teatralne. Muszę wspomnieć, że należę do rodziny, w której nauczycielstwo to wielopokoleniowa tradycja. W Szkole Podstawowej w Tymbarku pracowały także moja mama – Anna Skawińska i siostry Maria i Lidia. Moja mama Anna Skawińska uczyła języka rosyjskiego i geografii jeszcze w starym budynku szkoły, a później w Szkole Podstawowej w Tymbarku do roku 1974. Zorganizowała pierwszy sklepik szkolny, w którym uczniowie sami przygotowywali ciasta i ciasteczka na sprzedaż i dzięki temu mogli wyjechać na wycieczkę do Krosna. Moja mama zawsze miło wspominała ten wyjazd. Natomiast moja siostra Maria Skawińska pracowała w szkole od 1966, uczyła języka rosyjskiego. Wspomina z nostalgią rozpoczęcie roku szkolnego 1966 w nowej szkole. Dzieci same przenosiły pomoce naukowe ze starego budynku. Rodzice także byli bardzo zaangażowani w te prace „Szkoła była piękna. Świeciła nowością” – wspomina moja siostra Maria. Koło szkoły natomiast z czasem powstały małe działki pod uprawy roślin i warzyw. Każda klasa mogła pochwalić się swoją uprawą pod czujnym okiem Pani Teresy Bulik (nauczyciela przyrody). Moja siostra Lidia Leśniak pracowała w szkolnej bibliotece. Była prawdziwą pasjonatka swojej pracy z młodszymi i starszymi czytelnikami. Pięknie mówiła o książkach, zawsze podkreślała ich wielką wartość w życiu człowieka. Sama także wiele czytała.”

 

Pan Marian Tajduś:

Uczyłem wychowania fizycznego w naszej szkole przez 25 lat 
Dobrze pamiętam czasy sportowej rywalizacji na różnych szczeblach. Piłka nożna była moją pasją, którą starałem się zaszczepić kolejnym pokoleniom uczniów naszej szkoły.
Natomiast moment odejścia z zawodu na emeryturę był dla mnie wielkim przeżyciem.”

 

Pani Maria Juszczyk wspomina:

”Dawne czasy nie były dla uczniów wcale łatwe. Dzieci nie tylko musiały się uczyć, ale także pracowały w polu. Były jednak bardziej zadowolone. Kiedy przyszłam tu do pracy budynek lśnił nowością i zrobił na mnie wielkie wrażenie.”

Na pytanie o najważniejsze wspomnienie związane z naszą szkoła odpowiada, że była to praca wychowawcza. Z wielką pasją wspomina przygotowanie kabaretu, konkursów recytatorskich i olimpiady przedmiotowe, w których brali udział jej uczniowie. ” Szkoła się zmieniła, ale pamiętajcie o tym, żeby współczesna technika was nie osaczyła” mówi pani Maria Juszczyk. Podkreśla także, że pamięta swoich uczniów, których miło spotkać po latach w różnych sytuacjach życiowych. 

Pani Maria Kulpa:

„Uczyłam w tej szkole 21 lat języka niemieckiego. Są to lata, które wiążą się tylko z dobrymi wspomnieniami. Przeżyliśmy razem piękne chwile. Pamiętam moich uczniów i nauczycieli, z którymi pracowałam. W każdym człowieku starałam się widzieć dobro, ponieważ wtedy żyje się lepiej. Kiedy przyszłam tu do pracy, w roku 1984, nauczyciele przyjęli mnie z wielką życzliwością. Szczególnie wspominam przedstawienia w języku niemieckim „Cyrk i Melania”, które przygotowałam ze swoimi uczniami.”

Pan dyrektor Szkoły Podstawowej w Tymbarku Marek Sawicki:

„Dyrektorem Szkoły Podstawowej w Tymbarku jestem od 1995 roku. W pamięci utkwiło mi wiele momentów związanych z moją pracą na tym stanowisku. Miło wspominam uroczystości zakończenia kolejnych lat szkolnych, ponieważ mogę z satysfakcją obserwować absolwentów opuszczających nasze szkolne mury. Gratuluję im ukończenia szkoły, a także wspominam ich sukcesy przedmiotowe , artystyczne i sportowe .Widzę jak szkoła się zmieniła w ciągu ostatnich lat. Budynek uległ  modernizacji. Pomieszczenia stały się bardziej nowoczesne i dostosowane do współczesnych  potrzeb.
Wzruszającym momentem było dla mnie przekazanie przez Radę Rodziców nowego sztandaru naszej szkole. Przyjąłem go z wielką odpowiedzialnością w imieniu uczniów i nauczycieli naszej szkoły.”

Ewa Kowalczyk

"W Szkole Podstawowej w Tymbarku spędziłam 40 lat swojego życia: 8 lat jako uczennica, 32 lata jako nauczycielka. Bardzo miło wspominam moją klasę z podstawówki. Byliśmy zgrani, nieźle się uczyliśmy.Wyrośliśmy na porządnych ludzi(jak to dumnie brzmi). Pamiętam nasze szkolne stroje, tzw. chałaty  z obowiązkowym, białym kołnierzykiem i tarczą na rękawie. Nosiliśmy też przypięty emblemat z nazwą naszej klasy – „Sławetna 7a”.Sala, w której obecnie znajduje się biblioteka, wyglądała zupełnie inaczej. Była to tzw. „piątka” – sala do techniki(robót ręcznych). Stały w niej drewniane warsztaty z imadłami, a wzdłuż ściany - maszyny do szycia. Pod kierunkiem pani Heleny Malarz – nauczycielki techniki i plastyki – szyliśmy m.in. białe fartuszki, w których potem przystępowaliśmy do gotowania, smażenia, pieczenia. Dzisiejsi uczniowie nie wiedzą, jaka to była przyjemność. W moich uczniowskich czasach nie było w szkole szatni. Jej funkcję pełniły drewniane szafki znajdujące się na korytarzach. Obecnie na ich miejscu są ławeczki. A dziś? Jestem nauczycielką w mojej szkole. Zawsze nią chciałam być. Moje marzenie się spełniło. Nie zapomnę tremy, z jaką przyszłam na pierwsze posiedzenie Rady Pedagogicznej. Przecież pracowali jeszcze nauczyciele, którzy mnie uczyli. Wśród nich była też moja wychowawczyni – pani Irena Niwelińska.   Jestem polonistką. Lubię czytać i poprawiać prace uczniów. W ich wypracowaniach, sprawdzianach pojawiały się niejednokrotnie różne „kwiatuszki” np.: „Krzyżacy oskalpowali Juranda”, „Nel zachorowała na flądrę, a słoń nie mówił po angielsku”. Cieszę się, że „przyznają się” do mnie moi wychowankowie.              Mam też wspomnienia poważne, smutne. Nie zapomnę dwojga moich uczniów – Doroty i Szczepana, których już nie ma wśród nas".

Pani Maria Mamak

„ Sklepik w naszej szkole zawsze istniał. W latach 70-tych, kiedy ja byłam uczennicą sklepik podlegał pod Spółdzielnię Uczniowską, nad którą sprawowała opiekę p. Maria Kulig. Ona zajmowała się zaopatrzeniem w ówczesnej Gminnej Spółdzielni w Tymbarku. W sklepiku sprzedawały uczennice ze starszych klas.

Chyba już od piątej klasy pełniłam rolę Spółdzielni Uczniowskiej. Odbierałam pieniądze za sprzedany towar w sklepiku, zawijałam bilon w ruloniki liczyłam pieniądze i wpłacałam je w kasie Gminnej Spółdzielni. Nie pomyślałam wtedy, że za ponad 20 lat będę w tej samej szkole wykonywać te same czynności. Aktualnie jestem opiekunką SKO i też zbieram pieniądze, (tylko nie ze sklepiku, a oszczędności uczniów), też zawijam bilon w ruloniki i wpłacam do Banku Spółdzielczego na konto SKO naszej szkoły.
Nasi uczniowie narzekają, że muszą chodzić w mundurkach. Za moich czasów taka sytuacja była nie do pomyślenia. Wygląd uczniów był na czołowym miejscu. Każdy miał czarny lub granatowy fartuszek, obowiązkowo z białym kołnierzykiem. Natomiast wszystkie dziewczynki białe kokardy we włosach (bez względu na długość włosów). Wówczas nikt nie odważył by się pojawić bez mundurka".

Bogusław Sowa

"Pierwsze lata mojej nauki w tymbarskiej szkole podstawowej rozpocząłem w starej szkole – jak ją później nazywano (budynek gimnazjum). Po przeprowadzeniu do „tysiąclatki” wybudowanej  w ramach programu W.Gomułki „tysiąc szkół na tysiąclecie” mieliśmy całkowicie inne warunki. Zamiast pieców kaflowych – centralne ogrzewanie, zamiast podłogi drewnianej w wysokich i ciemnych na ogół klasach – płytki PCV i jasne klasy. Inna zmiana to elektryczny dzwonek szkolny. Dużo by mówić o tamtych czasach, ale w skrócie kilka słów o kilku pierwszych latach. Szkoła nosiła imię Oskara Langego – ówczesnego ekonomisty PRL.  W przeciwieństwie do nauki  w starej szkole, w której uczyliśmy się w jednej klasie , tutaj lekcje odbywały się w klasopracowniach, w których uczyli nauczyciele poszczególnych przedmiotów. I tak w na pierwszym piętrze pierwszą salą była klasopracownia  geograficzna, którą opiekowała się Pani Anna Skawińska, Niewiele było nowych map, większość przeniesiono ze starej klasy. Kolejną  klasopracownią była języka rosyjskiego, gdzie prym wiodła Pani mgr Maria Skawińska oraz kierownik Szkoły (wówczas nie było stanowiska dyrektora) Pan Kazimierz Abratowski, który był też nauczycielem wychowania muzycznego. Następnie była klasa matematyczna – linijki, ekierki, kątomierze, wzory algebraiczne i arytmetyczne. Opiekunem był Pan Józef Kuchta. W tejże sali Pani mgr Maria Czernek oraz Pani mgr Krystyna Wilczek uczyły historii. Dlatego też wypełniona pomocami dydaktycznymi, wykonanymi przez uczniów, a były to daty poszczególnych wydarzeń historycznych.

Z tej sali zazwyczaj przechodziło się do sali języka polskiego, która była obok. I  ostatnia sala na piętrze to gabinet biologii prowadzony przez Panią Teresę Bulik. W tej sali  było dużo gablot, a w nich różne eksponaty np. koralowiec. Pani Bulik opiekowała się roślinami i rybkami w akwarium.  Nie można ominąć klasopracowni  fizyczno-chemicznej znajdującej się na parterze. W niej też  znajdowały się gabloty, m.in. z przedmiotami używanymi do doświadczeń lekcyjnych.

Szkoła żyła licznymi zajęciami pozalekcyjnymi. Ja osobiście brałem udział SKS-się, prowadzonym przez Pana Leszka Lacha, w kółku teatralnym, które prowadziła Maria Filipak i Grażyna Lenar. Na tych zajęciach przygotowywaliśmy się do szkolnych i powiatowych konkursów recytatorskich.

Działo też  harcerstwo, było kółko fotograficzne.

Po latach okazało się, że powróciłem do tej szkoły, ale już jako nauczyciel. Uczyłem  historii, wiedzy o społeczeństwie oraz języka polskiego w latach 1986 – 2001".

 

Zakończenie roku.1999

 


Zakończenie roku, 1997

 

wycieczka szkolna

 


 

wycieczka szkolna

 

Irena Wilczek-Sowa:

"Lata  nauki w szkole podstawowej  to miły okres życia. Miało się „problemy” typu jak to dobrze tym, co mają daleko do szkoły, bo  mogą sobie długo wracać do domu  rozmawiając i wspólnie spędzając czas, a ja mieszkając blisko do szkoły, musiałam zaraz wracać być w domu. Innym moim „problemem” był fakt, że moja Mama Krystyna Wilczek pracowała w tej szkole jako nauczycielka. Mama była bardzo wymagająca, więc nie wchodziło w rachubę, że będę się niewłaściwie zachowywać czy też nie będę przygotowana do zajęć. W domu Mamę głównie widziałam jak całymi godzinami, wieczorami, poprawiała stosy zeszytów, gdyż uczyła języka polskiego.  Bardzo trudny był również czas pisania świadectw. Mama pisała je bardzo starannie, piórem wiecznym, które było wyłącznie używane do tego celu. Bardzo się denerwowała, aby nie popełnić błędu, gdyż miała wyliczoną ilość czystych egzemplarzy świadectw.

Jako dziecko nie miałam do końca świadomości, jak była oceniana Mama przez ówczesnych uczniów, ale po latach, kiedy się rozmawiam z nimi   to zawsze słyszę słowa uznania dla Jej pracy, wyrazy sympatii oraz wiele miłych wspomnień.

W tejże szkole uczył się  Bogusław Sowa, obecnie mój mąż.  Z tamtego okresu pamiętam go jak   śpiewał na różnych akademiach.  Szczególnie zapamiętałam dwa utwory: piosenkę Anny German „Człowieczy los” oraz  Zdzisławy Sośnickiej  „Dom, który mam”.

 


 


 

Pani Teresa Wiśniowska i Pani Jowita Janik:

"Po latach miło wspominamy realizację programu regionalnego „Tymbark ta ziemia od innych droższa”. Pisząc program mogłyśmy odkrywać ”regionalne tajemnice„ Tymbarku i okolic, a swoją wiedzę przekazywać dzieciom. Zwiedzaliśmy muzea, wędrowaliśmy szlakiem przydrożnych kapliczek. Ciekawym doświadczeniem były wywiady z tymbarczanami, którzy opowiadali nam stare historie. Naprawdę dużo frajdy dostarczyło nam wyposażanie naszej izby regionalnej w nowe eksponaty i dokumenty. Uczniowie szperali u pradziadków na strychach w poszukiwaniu pamiątek rodzinnych, a opowiedziane na lekcjach anegdoty wzbudziły dużo emocji. Taka praca wniosła w nauczanie j. polskiego i historii nowe wyzwania i ciekawe rozwiązania. W naszej pracy cenimy sobie dobrą współpracę , koleżeństwo, które pozwala nam realizować nasze zadania i pasje w nauczaniu przedmiotów humanistycznych: j. polskiego i historii. Dobrze się tu wraca i można cieszyć się zawsze miłą atmosferą, a to jest bardzo cenne w dzisiejszych czasach.”

ych kapliczek. Ciekawym doświadczeniem były wywiady z tymbarczanami, którzy opowiadali nam stare historie. Naprawdę dużo frajdy dostarczyło nam wyposażanie naszej izby regionalnej w nowe eksponaty i dokumenty. Uczniowie szperali u pradziadków na strychach w poszukiwaniu pamiątek rodzinnych, a opowiedziane na lekcjach anegdoty wzbudziły dużo emocji. Taka praca wniosła w nauczanie j. polskiego i historii nowe wyzwania i ciekawe rozwiązania. W naszej pracy cenimy sobie dobrą współpracę , koleżeństwo, które pozwala nam realizować nasze zadania i pasje w nauczaniu przedmiotów humanistycznych: j. polskiego i historii. Dobrze się tu wraca i można cieszyć się zawsze miłą atmosferą, a to jest bardzo cenne w dzisiejszych czasach.”

Pan Krzysztof Wiśniowski: 

„…niby tak blisko a jednak tak daleko…Początek lat 80 .. tych – pierwsze lekcje w Szkole Podstawowej, jeszcze imienia Oskara Lange – pięknie usytuowany budynek z nowoczesną salą gimnastyczną i zapleczem boisk, wymarzone miejsce pracy dla młodego wuefisty.
Na szczęśliwy początek ówczesny dyrektor Bronisław Toporkiewicz obdarzył mnie klasami dziewcząt, z którymi wspaniale mi się pracowało, były miłe, grzeczne, wysportowane, a przede wszystkim uśmiechnięte i bardzo kreatywne. Pamiętam że naszą dyscypliną koronną była koszykówka, a reprezentacja dziewcząt SP Tymbark nie raz zwyciężała na powiatowych parkietach.
Początek lat 90-tych przyniósł, wraz ze zmianą ustroju, kolejne zmiany w organizacji pracy szkoły, zmieniali się dyrektorzy – ulubiona koszykówka, zmieniła się na piłkę nożną i tenis stołowy chłopców. Będąc  trenerem drużyn młodzieżowych KS Harnaś Tymbark,prowadziłem równocześnie szkolenie i piłkarski nabór w mojej SP Tymbark. Te zintegrowane działania skutkowały dużymi sukcesami w kolejnych edycjach Ogólnopolskiego Turnieju „Piłkarska Kadra Czeka”. Przez 6 lat z rzędu SP w Tymbarku wygrywała eliminacje wojewódzkie, a w turniejach makroregionalnych była wysoko klasyfikowana.
Nie sposób pominąć równoległych sukcesów Naszej SP w tenisie stołowym, kilka mistrzostw województwa i bardzo dobre miejsca w kolejnych Mistrzostwach Polski w Ciechanowie, Olkuszu i Gdańsku – autorstwa ucznia Sebastiana Szczepaniaka i przy udziale kolegi Roberta Piętonia.
Było pięknie i dużo się działo, ale wraz  z nadejściem nowego tysiąclecia, opuściłem szkolne mury naszej SP, by nieść płomień sportowej oświaty w nowopowstałym Gimnazjum.
Mile wspominam plejadę dyrektorów, która się przez te prawie dwie dekady przewinęła, ale jeszcze bardziej moich towarzyszy z „kantorka”   – panią Jolę , Mariana i Jerzego, a także Krzysztofa i Marka, choć nie wuefiści, to nie jedną krople sportowego potu razem wylaliśmy.  Pozostali moi koledzy i koleżanki z pokoju nauczycielskiego to też był piękny i niepowtarzalny zbiór indywidualności .”
                „ Są ludzie, miejsca i czyny, których się nigdy nie zapomni.” 

Pani Jolanta Sawicka:

„Jestem nauczycielem wychowania fizycznego,  a równocześnie uczennicą tej  szkoły. Mam wiele wspomnień związanych ze sportem; bardzo osobistych, sentymentalnych i zabawnych.
W naszych czasach bardzo rygorystycznie podchodzono do stroju gimnastycznego. Przed lekcją ustawialiśmy się parami przed salą, a pani sprawdzała woreczek, w którym w kostkę był ułożony strój. Musieliśmy również podnosić stopy, aby pokazać, że mamy białe i czyste podeszwy trampek.
Pamiętam, jak czyściliśmy parkiet na sali gimnastycznej. Otóż w związku  z brakiem maszyn do cyklinowania, każdy uczeń dostał w przydziale metalowe wióry, na których stojąc obracaliśmy się prawa – lewa i w ten sposób ścieraliśmy zniszczoną warstwę lakieru.
Będąc w klasie czwartej nie chciałam wraz kilkoma innymi uczniami wykonać przewrotu w przód. Wówczas nasz pan wuefista kazał po kolei każdemu podejść do kozła, oprzeć się rękami i wypiąć pupę. Wszyscy dostaliśmy skakanką i nasze opory wobec wykonania przewrotu od razu się skończyły…
Jako uczennica reprezentowałam naszą szkołę we wszystkich możliwych zawodach sportowych, ale przede wszystkim w lekkiej atletyce. Dwukrotnie byłam w Niemieckiej Republice Demokratycznej koło Drezna. Spisałam się godnie, ponieważ zajęłam I i II miejsce w biegu na 100 m, a uczestniczyły tam zawodniczki o 5 lat ode mnie starsze. Za pierwszym razem prawie byłoby nie doszło do mojego wyjazdu, ponieważ w szkole ukradziono mi dowód tymczasowy oraz walutę niemiecką, które miałam w plecaku, bo rano odebrałam z Limanowej. Pan Dyrektor nakazał zamknięcie szkoły  i przeszukanie wszystkich tornistrów. „Zguba” się znalazła…
Brałam także udział w zawodach lekkoatletycznych w Czechosłowacji – w Dolnym Kubinie, gdzie reprezentowałam szkołę i powiat limanowski, zdobywając tam czołowe miejsca w biegach na krótkich dystansach.
Powróciłam do szkoły jako nauczyciel. Z początku było jak za moich czasów, dużo chętnych dzieci i młodzieży do uprawiania sportu, radości z reprezentowania szkoły w zawodach. Teraz jest inaczej. Trzeba prosić uczniów, aby przychodzili na treningi, kusić punktami z zachowania, ocenami celującymi…
Szkoda, wielka szkoda i rozczarowanie, że większość dzieci nie chce robić nic spontanicznie i pomimo wielkiego zasobu możliwości, po prostu im się nie chce".

Pani Bogusława Naściszewska:

„Zawsze byłam dumna z faktu, że ukończyłam szkołę w Tymbarku. Uczniowie naszej szkoły dostawali się do najlepszych szkół średnich w Limanowej, a później podejmowali studia w Krakowie. Bardzo lubiłam chodzić do szkoły i spotykać się z koleżankami  i kolegami z klasy. Dobrze pamiętam wszystkich swoich nauczycieli, niektórych jeszcze spotkam do dzisiaj. Z lat szkolnych szczególnie w mojej pamięci pozostała pani od matematyki, której wszyscy bardzo się baliśmy. Pani była bardzo wymagająca. Nic nigdy nie umknęło jej uwadze, gdyż wszystko było skrzętnie zapisywane w grubym,” tajemniczym” zeszycie. Przed rozpoczęciem lekcji geometrii ustawialiśmy się po dzwonku w pary i każdy musiał mieć komplet przyborów w ręce. W przeciwnym razie nie został wpuszczony do sali. Po ósmej klasie szybko zorientowaliśmy się, jak wiele pani od matematyki dla nas zrobiła. Nikt nie miał problemów z matematyką w szkole średniej czy zawodowej. Należałam do uczennic obowiązkowych, ale pamiętam pierwszą i jedyną dwóję, którą dostałam z muzyki od pana Kazimierza Abratowskiego, ówczesnego dyrektora szkoły. Bardzo przeżywałam ten fakt, ale moja mama pocieszała mnie mówiąc ” uczeń bez dwóji, to jak żołnierz bez karabinu”. Obecnie jestem nauczycielem edukacji wczesnoszkolnej. Z ogromnym sentymentem wspominam każdą klasę, której byłam wychowawczynią, a w szczególności przeżyte wspólnie wycieczki, klasowe uroczystości z udziałem rodziców, szkolne imprezy, różnorodne konkursy, do których przygotowywałam swoich uczniów oraz odniesione przez nich sukcesy.”

Pani Irena Wolska:

„Grupę teatralną prowadzę w szkole od dwudziestu lat. Kontakt dziecka ze sztuką zapobiega monotonii, uatrakcyjnia zajęcia w szkole. Dzieci bardzo chętnie przyjmują i wcielają się w różne role, mają okazję do zaprezentowania się przed publicznością, nabrania pewności siebie, zdobycia wiary we własne siły i rozwijania swoich zdolności aktorskich.  Nasze przedstawienia uświetniały wiele uroczystości szkolnych m.in. Dzień Edukacji    Narodowej, Święto Szkoły, Jasełka, Apel Wielkanocny, Zakończenie roku szkolnego.

Z grupą teatralną braliśmy udział w: Przeglądzie Dziecięcych i Młodzieżowych Grup Teatralnych ‘’Bajdurek’’ w Limanowej, Gminnych Festiwalach Teatrzyków Dziecięcych, Gminnych  Przeglądach Grup Kolędniczych, Festiwalu Kolęd: ‘’Małemu Jezusowi’’, Powiatowym Konkursie Poezji Patriotycznej i Gminnych Konkursach Recytatorskich. Grupy teatralne które prowadziłam, zajmowały czołowe lokaty w powiecie, w gminie.
Podczas realizacji w naszej szkole programu edukacji regionalnej: ‘’Bliższe Ojczyzny-Małopolska’’ przygotowywaliśmy przedstawienia m.in. ‘’Darcie pierza’’, ‘’Tłuczenie lnu’’ posługując się typową gwarą z naszego regionu. Od lat systematycznie współpracujemy ze Specjalnym Ośrodkiem Szkolno-Wychowawczym w Dobrej. W czasie corocznych spotkań organizujemy imprezy integracyjne i przygotowujemy występy artystyczne".

Pani Urszula Duda:

"Szkoła Podstawowa w Tymbarku- to tutaj w 2006 roku rozpoczęłam pracę nauczyciela języka polskiego. Minęło już 10 lat- moja mała rocznica, która wpisuje się w pięćdziesięcioletnią historię szkoły. Szkoła Podstawowa w Tymbarku to dla mnie nie tylko budynek- miejsce, do którego codziennie zdążam do pracy, ale przede wszystkim ludzie. Miałam szczęście na początku swojej drogi zawodowej spotkać osoby, które, niezależnie od zajmowanego stanowiska, zawsze starały się służyć dobrą  radą, które  można było zapytać o wszystko, które rozwiewały przeróżne wątpliwości młodego nauczyciela. Do dziś pamiętam słowa Pani Dyrektor, która nieśmiało poproszona o jakieś materiały, z humorem odpowiedziała: „Mnie myszy nic nie zjadły”. Tymi słowami dała do zrozumienia, że  można liczyć na jej pomoc. Z czasem się przekonałam, że nie tylko wtedy, ale zawsze. To właśnie dzięki takim ludziom nasza szkoła ma niepowtarzalny styl i charakter. Szkoła Podstawowa w Tymbarku to wreszcie uczniowie- w większości pełni pomysłów, entuzjazmu i zapału do pracy. Zawsze będę pamiętać klasy, które uczyłam. Ze szczególnym sentymentem wracam jednak pamięcią do moich pierwszych wychowanków, naszych lekcji, wspólnie organizowanych imprez czy wycieczek. Dziś są już dorosłymi ludźmi. Część z nich podjęła pracę, inni rozpoczęli studia. Miło jest słyszeć od nich lub od ich rodziców, że wyrastają na wartościowych ludzi. Czas leci i choć nie da się go zatrzymać,  warto pielęgnować to, co w nas zostaje, czyli wspomnienia- szczególnie te miłe.”

Pani Irena Zwierczyk:

„Dumna jestem ze swojego zawodu, ponieważ traktuję go jako  przyjemność. Dużą satysfakcję sprawia mi wypożyczanie książek młodym czytelnikom, wyszukiwanie  informacji, prowadzenie lekcji bibliotecznych. Bardzo lubię organizować różnorakie imprezy upowszechniające czytelnictwo: pasowanie na czytelnika, konkursy czytelnicze. Bawię się z dziećmi prowadząc Klub Moli Książkowych przygotowując różne bajkowe przedstawienia teatralne. Po latach uczniowie mile wspominają występy i wspólnie spędzony czas. Do biblioteki  zapraszam gości w ramach programu „Cała Polska czyta dzieciom”. Ta akcja od lat cieszy się dużą popularnością w szkole.

Biblioteka jest sercem szkoły. Przychodzą nie tylko ci, którzy wymieniają książki, ale także te osoby, które chcą podzielić się różnymi problemami i spostrzeżeniami.
W 2002 r. zaczęłam pracę w szkolnej bibliotece, która wyglądała zupełnie inaczej niż obecnie. W 2006 nastąpił gruntowny remont biblioteki,  pomieszczenie zupełnie zmieniło swój wizerunek. W tym też roku z Europejskiego Funduszu Społecznego utworzone zostało Internetowe Centrum Informacji Multimedialnej. Kształtowanie się społeczeństwa informacyjnego oraz wszechobecna komputeryzacja postawiła nowe wyzwania szkole. Wdrożony został program komputerowy Mol Optivum i od września 2011 r. książki są wypożyczane za pomocą tego programu.”

Ks. Witold Warzecha:

„Bardzo miło wspominam Jasełka z roku 2013 w naszej szkole. Poprzedziły je wielogodzinne próby, przygotowywanie dekoracji, strojów i charakteryzacji aktorów – uczniów naszej szkoły, w co bardzo chętnie i ofiarnie zaangażowali się również rodzice.
Po długich i mozolnych przygotowaniach salę gimnastyczną wypełniła świąteczna sceneria, pachnące siano, żywe drzewka choinkowe, nie topiący się śnieg, w końcu specjalnie zbudowana na tą okazję szopa, nawiązująca do Betlejemskiej stajenki.
Przedstawienie zostało podzielone na 9 scen, ukazujących losy głównego – oczywiście zaraz po Dzieciątku Jezus – bohatera, którym był ubogi pastuszek, wędrujący do Betlejem. Odznaczał się on nadzwyczaj dobrym sercem i życzliwością dla ludzi, przez co rozdał wszystkie dary niesione do Małego Jezusa potrzebującym. W stajence betlejemskiej złożył jednak dar największy – swoje kochające serce, czym, sprawił ogromną radość Dzieciątku.
Nad bezpieczną wędrówką pastuszka czuwały rezolutne anioły, robiące dużo hałasu, ale działające skutecznie. Poszczególne sceny przedzielał śpiew zespołu wokalnego, pod kierunkiem Pani Barbary Opach a także, co wywołało największy aplauz, śpiew i taniec aniołów i pasterzy. W ostatniej scenie przed Dzieciątkiem Jezus złożyli swoje dary przybywający tam pozostali pasterze, Trzej Królowie i niespodziewani goście.
Całość zakończyła się wspólnym kolędowaniem, w które włączyli się wszyscy zebrani, nauczyciele, rodzice i uczniowie.”

Pani Barbara Opach:

„W Szkole Podstawowej w Tymbarku pracuję 20 lat. Uczę muzyki a oprócz tego prowadzę zespół taneczny, zespół instrumentalny i chór. Już od początku praca sprawiała mi satysfakcję, zwłaszcza wtedy, gdy uczniowie osiągali sukcesy w konkursach muzycznych. Dziś cieszy mnie, kiedy na korytarzu po lekcji muzyki usłyszę rozmowę między uczniami klasy czwartej: „To była dzisiaj najfajniejsza lekcja”.

Pani Monika Czyż:

„Jako nauczycielka języka angielskiego w Szkole Podstawowej im. J. Marka w Tymbarku chętnie korzystam z okazji przybliżenia uczniom świata m. in. poprzez realizowanie z innymi europejskimi szkołami projektów w ramach partnerstwa e-twinning. W okresie 2003-2016 młodzież i dzieci naszej szkoły  uczestniczyły w ponad dziesięciu projektach międzynarodowych, komunikując się w języku angielskim z rówieśnikami z niemal wszystkich krajów Europy, poznając obce im dotąd kultury i opowiadając innym o sobie, swojej szkole, miejscowości i kraju.

Do najciekawszych projektów należały „Trim’s Trail” („Śladami Trima”), kiedy przez tydzień gościliśmy w szkole czarnego pluszowego kotka rodem w Wielkiej Brytanii,  podróżującego po całej Europie i zbierającego doświadczenia dla brytyjskich dzieci oraz „What a Fantastic Potato!” („Cóż za wspaniały ziemniak!”), podczas którego grupa dziewcząt obserwowała wzrost własnoręcznie zasadzonych ziemniaków, wykonując zaplanowane zadania wraz ze szkołami w Turcji i Rumunii. Udział w projektach e-twinning poza „żywą” komunikacją w języku angielskim dał uczestnikom możliwość zapoznania się z szeregiem aplikacji IT, ale też przyniósł mnóstwo dobrej zabawy.”


Wspomnienia i zdjęcia zebrała Pani Jowita Janik – nauczyciel języka polskiego w SP wTymbarku