Pan Wójt Paweł Ptaszek:
„W Szkole Podstawowej w Tymbarku uczyłem się przez 8 lat od roku 1986. Moją wychowawczynią była pani Ewa Kowalczyk, której wiele zawdzięczam.W szkole miałem swoje ulubione przedmioty: j. polski, historię i geografię. Pomagały mi one rozwinąć moje życiowe pasje. Już w szkole podstawowej interesowałem się polityką i z zainteresowaniem śledziłem przemiany społeczne i polityczne, które zachodziły w naszym kraju. W przyszłości pomogło mi to wybrać kierunek studiów i podjąć pracę w samorządzie.Jak wielu moich kolegów grałem w piłkę nożną, byłem bramkarzem, w przerwach często graliśmy na boisku sportowym.Kiedy teraz po latach wracam myślami do czasów mojej podstawówki mam takie wrażenie, że szkoła „zmalała”. Na pewno jest mniej dzieci, co dobrze widać na przerwie, ponieważ korytarze nie są już tak przepełnione. Z uśmiechem wspominam jak (wbrew zakazowi) biegaliśmy po korytarzach na przerwie. To była nasza ulubiona rozrywka; teraz pewno tak samo bawią się uczniowie, a wśród nich również i mój syn Piotr.Czas mija szybko; z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że cenię sobie lata spędzone w tej szkole. Przywiązuję się do miejsc, które mają szczególne znaczenie w życiu. Tworzą one więzi między ludźmi. Te szczególne miejsca, ludzie i pamięć o historii tworzą wspólnotę – małą ojczyznę. Szkołą podstawowa jest jednym z takich szczególnych dla mnie miejsc.”
Pani Stanisława Kaptur:
„Byłam uczennicą pierwszego rocznika, który 1 września 1966 r. rozpoczął naukę w I klasie, w nowym budynku Szkoły Podstawowej, wtedy imienia Oskara Langego w Tymbarku. Moją wychowawczynią w klasach młodszych była Pani Ewa Dziadoń. Nie tylko nas uczyła, ale mogliśmy na nią liczyć w każdej sytuacji.
Dyrektorem szkoły był wówczas Pan Kazimierz Abratowski, który uczył muzyki i był również moim wychowawcą od klasy czwartej. Jako pedagog budził prawdziwy respekt, nikt nie śmiał zachowywać się niewłaściwie, ponieważ czuł na sobie surowy wzrok wychowawcy. Pamiętam swoich pozostałych nauczycieli, których dziś już nie ma wśród nas, ale należy o nich pamiętać i dobrze wspominać: Panią Teresę Bulik, która uczyła biologii, Panią Annę Skawińską – nauczycielkę geografii i języka niemieckiego, Panią Marię Czernek – nauczycielkę historii, która mobilizowała uczniów do nauki dat mówiących o ważnych wydarzeniach historycznych poprzez wpisywanie ich na okrągłych kartonikach, za które uczniowie otrzymywali piątki. Pamiętam też naszą polonistkę, Panią Janinę Kruczyńską, której czasem odnosiliśmy do domu zeszyty do poprawy, żeby sama nie musiała dźwigać naszych prac.
Należałam do szkolnego chóru, który był prowadzony przez Pana Wrońskiego – wyjeżdżaliśmy z nim na różne występy. Szczególnie utkwiła mi w pamięci piosenka „Czarne wrony”, którą nucę sobie jeszcze czasami. Pamiętam klasy z dużymi zielonymi ławkami, w których były kałamarze (szklane zbiorniczki na atrament) ponieważ pisaliśmy piórami z metalową stalówką maczaną co chwila w niebieskim atramencie. Każdy obowiązkowo nosił chałat (rodzaj szkolnego stroju – fartuszka) z białym kołnierzykiem i tarczę z nazwą szkoły przypiętą na prawym ramieniu.
Czasy były trudne, była nauka i jeszcze wiele obowiązków w domu. Jednak wydaje mi się, że ludzie żyli w większej przyjaźni i bardziej się rozumieli. Było naprawdę wesoło i robiliśmy różne żarty w szkole, ale takie zwyczajne, aby nie zrobić nikomu przykrości. A kiedy wracałam do domu, czekała na mnie z obiadem moja Kochana Mama, której też już nie ma z nami…
Szkołę Podstawową ukończyłam w 1974 roku. Do tamtych czasów powracam z nostalgią jeszcze dziś.
Stanisława Kaptur – rocznik 1966-1974”